W tym artykule przeczytasz o pewnej torbie:
- znalezionej na Pradze
- zagubionej na Bielanach
- zwróconej na Żoliborz
Do strażników miejskich z VI Oddziału Terenowego, patrolujących w przedświąteczną sobotę ulice na Pradze Północ podszedł starszy mężczyzna, przekazując znalezioną na przystanku przy ulicy Starzyńskiego torbę podręczną. Mniemał, że była to własność kogoś z trójki młodych ludzi, którzy najpierw głośno sprzeczali się na przystanku, a potem rozeszli się, każde w swoją stronę. Okazało się, że nie taka była prawda. W trakcie prewencyjnego sprawdzenia zawartości torby, funkcjonariusze odkryli w niej, oprócz produktów zakupionych na świąteczny stół, także dokumenty medyczne wskazujące na niedawny wypis ze szpitala, klucze, sztuczną szczękę i sporą ilość specjalistycznych leków. Na dokumentach przewijały się dwa adresy. Funkcjonariusze uzyskali zgodę na opuszczenie rejonu i udali się na poszukiwania osoby, której medykamenty zostały przepisane. Pod pierwszym, śródmiejskim adresem nie było nikogo, za to pod drugim – na Żoliborzu - przywitano ich pełnym nadziei pytaniem: „Znaleźliście torbę?!” Jak opowiedział syn pani Zofii, mama wracając z zakupów, przez roztargnienie pozostawiła torbę z zakupami i lekami na bielańskim przystanku. Kobieta bardzo się zdenerwowała, bojąc się, że na święta zostanie bez leków. Chciała odnaleźć zgubę, lecz kiedy z synem wróciła na przystanek – po torbie nie było już śladu.
Zakupy i, co najważniejsze, lekarstwa wróciły do właścicielki, ale to, w jaki sposób torebka przemieściła się na drugi brzeg Wisły – prawdopodobnie już na zawsze pozostanie tajemnicą.
Napisz komentarz
Komentarze