W tym artykule przeczytasz o:
- akcie oskarżenia w sprawie głośnego wypadku na Conrada na Bielanach
- stanowisku prokuratury
- przebiegu wypadku
- ustaleniach śledczych i opinii biegłego
Akt oskarżenia został skierowany do Sądu Rejonowego dla Warszawy Żoliborza na początku kwietnia i obejmuje nieumyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym. - Mężczyzna jest oskarżony o to, że kierując autobusem, na skutek niezachowania szczególnej ostrożności, podczas zatrzymania w zatoce autobusowej przytrzasnął drzwiami opuszczającą pojazd pasażerkę, a następnie, odjeżdżając z przystanku, pociągnął ją za pojazdem - przekazał Szymon Banna, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie. W wyniku wypadku kobieta doznała licznych złamań odcinka lędźwiowego kręgosłupa i miednicy, co ostatecznie doprowadziło do śmierci pokrzywdzonej.
Przypomnijmy, że do wypadku doszło 7 sierpnia 2023 roku na ulicy Conrada. Kierowca autobusu miejskiego zamykając drzwi autobusu, przytrzasnął rękę opuszczającej pojazd 87-letniej pasażerki. Kobieta straciła równowagę i upadła na jezdnię. Tymczasem kierowca ruszył i odjechał z przystanku, ciągnąc pokrzywdzoną za autobusem. Zatrzymał się dopiero po interwencji innych pasażerów, którzy natychmiast wezwali pogotowie. Po jego przyjeździe kobieta została przetransportowana do szpitala, gdzie jednak zmarła. Nagrania z monitoringu ujawniły, że kierowca podczas całego zdarzenia zajęty jest jedzeniem posiłku. Według powołanego biegłego bezpośrednią przyczyną wypadku było nieprawidłowe i naruszające przepisy Kodeksu drogowego zachowanie kierującego autobusem.
- Kierujący naruszył zasadę ostrożności wyrażoną w art. 3.1 oraz art. 63.1, spożywając pokarm podczas kierowania pojazdem i przewożenia pasażerów. Ponadto, po zatrzymaniu autobusu przy przystanku kierujący, zajmując się spożywaniem posiłku, nie zwrócił należytej uwagi na sytuację panującą wewnątrz pojazdu, w tym na zachowanie pasażerów. Nie spojrzał również w prawe lusterko zewnętrzne w momencie odjeżdżania z przystanku, w związku z czym nie posiadał wiedzy czy manewr odjazdu z zatoki autobusem jest bezpieczny - poinformował Szymon Banna dziennikarzy stacji TVN 24.
Biegły stwierdził wprawdzie, że pasażerka postanowiła wyjść z autobusu zbyt późno, przy zamykających się drzwiach, ale swoim zachowaniem przyczyniła się do wypadku w stopniu znikomym. Kierowca, gdyby zwracał należytą uwagę na sytuację wewnątrz i zewnątrz autobusu, miał możliwość uniknięcia wypadku. Niestety, stało się inaczej i doszło do tragedii, więc kierowcy autobusu grozi teraz osiem lat więzienia.
Napisz komentarz
Komentarze