Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 21 listopada 2024 14:36

Inwestycje, które realizujemy to potrzeby i prośby mieszkańców. Wywiad z Dorotą Zmarzlak

O Inwestycjach, lokalizacji PSZOKu, długach gminy, remontach ulic i planach na przyszłe lata opowiada Dorota Zmarzlak, Wójt Gminy Izabelin
Inwestycje, które realizujemy to potrzeby i prośby mieszkańców. Wywiad z Dorotą Zmarzlak

Źródło: Archiwum własne

Mateusz Durlik: Chciałbym w pierwszej kolejności zapytać o to, ile obecnie wynosi deficyt w budżecie gminy i zadłużenie?

Dorota Zmarzlak: Zadłużenie to około 42 miliony, a deficyt niecałe 14 milionów złotych. Dla przypomnienia deficyt to różnica pomiędzy dochodami a wydatkami. Deficyt jest elementem uchwalonego co rok budżetu gminy i musi znaleźć pokrycie w planowanych przychodach.

MD: Z czego to się wzięło?

DZ: Z inwestycji potrzebnych mieszkańcom, a także koniecznych interwencji takich jak np. remont dachu w małej szkole oraz w dużej szkole czy też wykonanie adaptacji budynku szkoły by uzyskał pozytywny odbiór przeciwpożarowy oraz z systematycznego budowania majątku gminy.  

Czy to, że gminy na coś nie stać, nie jest argumentem przeciwko realizacji niektórych inwestycji?  

Zadajmy sobie pytanie co to właściwe znaczy, że kogoś na coś nie stać. Nie stać oznacza, że pomimo zaciągniętego długu, ktoś nie jest w stanie regulować na bieżąco swoich zobowiązań związanych nie tylko z obsługą długu, ale także normalnie funkcjonować. 

Gmina ma zaplanowany dług - normalnie funkcjonuje i reguluje na bieżąco swoje zobowiązania, także te wynikające z obsługi kredytu. Nie należałoby się zadłużać na inwestycje, które nie są niezbędne, jak na przykład budowa opery. Natomiast nie da się zatrzymać gminy i nic nie robić, bo cofniemy się w rozwoju. Te inwestycje, które realizowaliśmy i realizujemy, były konieczne i realizowane na prośbę mieszkańców. 

Kiedy zaczynałam pracę na stanowisku wójta, okazało się, że we wszystkich budynkach użyteczności publicznej w gminie leje się woda, bo przeciekają dachy. W moim przekonaniu to były inwestycje, którą należało wykonać natychmiast – a milion złotych włożonych w przebudowę dachu szkoły ani nie widać, ani to nie jest zbyt spektakularne. Tak samo, jak przebudowa klatki schodowej w szkole podstawowej, która miała dostosować ją do wymogów przeciwpożarowych, bo od dziesięciu lat była dopuszczona jedynie warunkowo. 

Z kolei drogi to takie inwestycje, które trzeba robić zawsze, bo są ważne dla wszystkich mieszkańców. Ostatnim, ale nie mniej ważnym typem inwestycji jest planowanie i opracowywanie projektów budowlanych . Te procesy trwają latami – nie wolno ich zatrzymać. Kiedy zostałam wybrana na wójta zastałam sytuację,  którą w samorządowym języku nazywa się „pustymi szufladami”. Jedyny projekt, jaki już był, to przebudowa boiska przy szkole i uspokojenie ruchu na ul. Matejki i kilka koncepcji dróg Żeby występować o środki unijne i jakiekolwiek inne środki zewnętrzne trzeba mieć projekty inwestycji wraz z uzgodnieniami i pozwoleniami na budowę, trzeba mieć studium wykonalności i inne analizy. W związku z czym dużą część kadencji poświęciliśmy na poznanie potrzeb mieszkańców i realizację projektów, które nasza społeczność uznała za ważne. 

Czy musiały one być realizowane tak masowo, że doprowadziły do zadłużenia gminy?

Nie ma chyba dobrej odpowiedzi na to pytanie, to trochę tak jakby zapytać młode małżeństwo czy woli mieszkać „kątem u rodziców”, zbierać pieniądze przez 40 lat zanim nazbiera a mieszkanie czy też woli wziąć kredyt, zamieszkać i ten kredyt sukcesywnie spłacać.

Inwestycje nie były realizowane „masowo” ale tak, to prawda, zrobiliśmy wiele projektów i zadań inwestycyjnych i cieszę się, że mieszkańcy to dostrzegają. Ale są też zadania, które czekają na swoją kolej. Naturalną sprawą jest to, że kiedy się inwestuje, bierze się kredyt, który później sukcesywnie się spłaca, taka jest nasza rzeczywistość i tak działają samorządy w Polsce.

To proszę powiedzieć co było realizowane, a ocenę masowości i zasadności pozostawimy czytelnikom.

Wymienienie wszystkich inwestycji, na które przeznaczyliśmy 100 milionów złotych może chwilę potrwać. Może ujmę je w grupy. 

Kluczowe inwestycje to zadania drogowe. To między innymi przebudowa skrzyżowania w Mościskach, do której udało nam się doprowadzić po 20 latach „niedasię”. To współfinansowanie  remontów dróg powiatowych za 2 miliony złotych, projekty i budowa nowych dróg – a tych w obecnej kadencji wybudowaliśmy 7, kończymy projektowanie kolejnych 6, to mała infrastruktura za kolejne 2 miliony. 

Kolejna duża grupa zadań to modernizacja budynków służących edukacji - obiektów szkolnych i przedszkolnych. Powstały dwa boiska, stworzyliśmy i porządnie wyposażyliśmy stołówkę gminną, wyremontowaliśmy sale lekcyjne, łazienki oraz salę gimnastyczną w szkole podstawowej. 

Ostatnimi dużymi przedsięwzięciami są nowoczesny punkt selektywnej zbiórki odpadów, bo poprzedni operator zakończył działalność oraz cały kompleks sportowy powstający w Laskach. Nowy PSZOK będzie zapewniał infrastrukturę społeczną dla Truskawia, bo obok powstanie kawiarenka naprawcza, sala edukacyjną, która może również pełnić funkcję świetlicy wiejskiej.

Czy to na pewno dobre połączenie? Nie będzie śmierdziało?

Z PSZOK-u nie śmierdzi. Trzy lata mieliśmy PSZOK między Urzędem Gminy, przychodnią a Centrum Kultury i nie śmierdziało i nie było z tego powodu ani jednej skargi. 

To z czego wynikały te protesty odnośnie do lokalizacji PSZOK-u?

Z dwóch rzeczy. Po pierwsze z niewiedzy ludzi czym jest PSZOK. Odpady, które się tam przywozi nie śmierdzą. Pamiętajmy, że w PSZOK znajdują się rzeczy, które kilka godzin wcześniej znajdowały się często przez długi czas w naszym garażu lub na naszym podwórku. Trudno mi powiedzieć, dlaczego po wyjaśnieniu  wszystkich wątpliwości i udowodnieniu przez trzy lata, że nie będzie problemów zapachowych, spotkaliśmy się z oporem części mieszkańców Truskawia. Moim zdaniem działa efekt „not in my backyard” – wszyscy pragną inwestycji, ale nikt nie chce, żeby ją zrealizować w jego sąsiedztwie. Pamiętam, jak pod moim domem powstawało prywatne przedszkole i też byłam niezadowolona, zresztą cały czas z tego powodu na ulicy jest większy ruch samochodowy (swoją drogą – porównywalny z tym przy PSZOK). Ale nie posunęłam się do  protestów, bo przecież budynki użyteczności publicznej muszą gdzieś powstawać. 

No, ale protesty również oznaczają, że ludzie angażują się w życie gminy, wyrażają swoje wątpliwości, a państwo mają okazję, żeby je rozwiązać. Rozumiem, że to robicie?

Oczywiście, że tak. Zawsze powtarzam, że jeśli to jest krytyka konstruktywna, to zawsze coś do każdego procesu wnosi. Nie lubię tylko narzekania, bez propozycji.

Wróćmy do inwestycji. Jakie są kolejne grupy?

Mamy sporo inwestycji w tereny zielone i rekreacyjne – na razie głównie w zakup terenu, ale projekty zagospodarowania powoli się realizują. Jest w tym polana rekreacyjna ze zbiornikiem retencyjnym, altaną i wybiegiem dla psów w Laskach. Autorem tego pomysłu byli  sami mieszkańcy. To oni razem z radnymi sołeckimi i gminnymi stworzyli projekt, sami podjęli kontakt ze Starostwem powiatowym w celu pozyskania działki. To jest zaangażowanie, które cenię i którego nie zostawia się „odłogiem”. W podobny sposób powstaje miejsce spotkań mieszkańców w Hornówku, tam również z inicjatywy mieszkańców zakupiliśmy działkę, a projekt wykonany został z funduszu sołeckiego wsi Hornówek.

Sporą pozycją w budżecie jest ochrona powietrza – to jest i pozostanie priorytetem także na kolejne lata bo chcemy oddychać czystym powietrzem. 

Kolejną grupą jest bezpieczeństwo, inwestycje w straż pożarną dla której kupiliśmy między innymi podnośnik i samochód dla strażaków  – to znowu jest kwota 2 miliony złotych. 

Ponad 3 miliony musieliśmy wydać na cyfryzację i cieszę się, że większość tych pieniędzy pochodziła ze środków unijnych. Dzięki podjętym jeszcze przed pandemią działaniom, w tej chwili możemy zamknąć urząd, rozejść się do domów a praca będzie toczyła się normalnie – poza oczywiście bezpośrednimi spotkaniami z mieszkańcami

To, że dług wynosi 42 miliony złotych, brzmi groźnie. Ale czy jest to w jakikolwiek sposób odczuwalne dla mieszkańców i mieszkanek gminy?

Nie jest odczuwalne. Wszystkie usługi publiczne są  dostarczane, co więcej ich wachlarz się cały czas powiększa.

Trzeba jednak też podkreślić, że deficyt wynika również z wprowadzenia Polskiego Ładu. W tej kadencji w wyniku zmian podatkowych zniknęło nam z budżetu blisko 20 milionów złotych. Łatwo policzyć, że gdyby nie Polski Ład, dług w gminie Izabelin wynosiłby niewiele ponad 20 milionów złotych, a nie 40. Chcąc nie chcąc, zareagowaliśmy na wprowadzenie Polskiego Ładu i nie zrobiliśmy wielu rzeczy, jak na przykład remontu Centrum Kultury Izabelin. Mamy wizualizację, podjęliśmy współpracę z projektantem, ale stwierdziliśmy, że pieniędzy na to już nie znajdziemy. 

Skąd w ogóle gmina ma pieniądze na inwestycje?

Dochodem takiej gminy jak Izabelin, gdzie nie ma zbyt wielu lokali usługowych czy przemysłowych, jest przede wszystkich procent z PIT naszych mieszkańców. Nasz średni dochód z jednego mieszkańca to 5 tysięcy złotych. Około 800 mieszkańców nie rozlicza PIT w Izabelinie, a jak łatwo policzyć, wiąże się to ze stratą około 4 milionów złotych każdego roku. 

Drugie źródło dochodów to podatek od nieruchomości i różnego rodzaju dotacje i subwencje z budżetu państwa. Ale zdecydowana większość to jednak PIT. Dlatego korzystając z okazji, apeluję do naszych mieszkańców: rozliczajcie się proszę w Izabelinie!

Jakie macie pomysły na to, żeby ten deficyt w kolejnych latach zmniejszyć?

Mamy nadzieję, że nowy rząd przestanie ograniczać dochody samorządów. Przed nami również duża reforma finansów publicznych. Osobiście byłam i jestem nadal zaangażowana w przekonanie polityków do jej realizacji.

Powoli rozkręcają się nabory na dofinansowanie projektów a jesteśmy w stałym kontakcie z Departamentem Rozwoju Regionalnego i Funduszy Europejskich i przygotowujemy wnioski np. na budowę Centrum Usług Społecznych czy PSZOK.

Jeśli chodzi o pozyskiwanie środków zewnętrznych to ta kadencja była fatalna – nie było o co aplikować lub w tej ostatniej chwili nie mieliśmy gotowych projektów. Z funduszy unijnych dało nam się pozyskać 2 miliony złotych na cyfryzację, w sumie ze wszystkich źródeł, przede wszystkim z samorządu województwa mazowieckiego pozyskaliśmy blisko 30 mln złotych Teraz, dzięki temu, że mamy gotowe projekty, możemy aplikować do różnych programów i mam nadzieję, że uda nam się pozyskać środki.

Jak dużo wydajecie na utrzymanie gminnych urzędniczek i urzędników? W porównaniu do sąsiednich gmin.

Wydajemy dokładnie tyle ile trzeba wydawać na profesjonalną wiedzę i pracę w urzędzie. 

Wziąwszy pod uwagę, że Warszawa cały czas podkupuje nam pracowników, to chyba jednak wydajemy mniej. Generalnie wydajemy sporo, bo ktoś te wszystkie inwestycje musi przeprowadzić. Uważam jednak, że dość nieźle sobie poradziliśmy, bo zatrudniamy o 10 osób więcej niż na początku kadencji, a koszty funkcjonowania wzrosły praktycznie jedynie o inflację. 

Mam tutaj listę przygotowaną przez lokalną gazetkę, która obejmuje listę sołectw, w których nie zostały zrealizowane obiecane inwestycje. Są tam chodniki w pętli z Hornówka do Lipkowa, niedokończona kanalizacja, połączenie Hornówka z Izabelinem B, sprzątanie ulic, nie stworzyliście obiecanych miejsc parkingowych, mini parków, skwerów, a to tylko sam Hornówek. Proszę się do tego odnieść.

Ale jak my się mamy odnieść do tak dużej ilości pomylenia z poplątaniem oraz zwyczajnych kłamstw? Na jakim poziomie szczegółowości? Czytaliśmy i rozważaliśmy różne opcje odniesienia się do tej listy. Ta gazetka jest pełna półprawd, niedomówień i insynuacji. Żeby ją sprostować musielibyśmy wydać gazetkę trzy razy dłuższą, niż wydanie prostowane. Pokażę panu moją umowę wyborczą, z którą szliśmy na wybory. Śmiem twierdzić, że niewielu wójtów kandydujących w ostatnich wyborach miało tak drobiazgowo przygotowany program. Z perspektywy czasu twierdzę, że jak na debiutantów, napisaliśmy naprawdę dobry program. Większość tego programu – mówiąc potocznie - dowieźliśmy. Oczywiście, że nie wszystko. Oczywiście, że popełniliśmy błędy. Nie wiem jak mam skomentować to, że nie stworzyliśmy terenów rekreacyjnych. Kupiliśmy pięć działek, na których powstały lub powstają takie tereny. 

Przejdę do pytań od mieszkańców, które formułowali oni w mediach społecznościowych. Kiedy ul. Kwitnąca i okoliczne drogi będą asfaltowane?

Trudno powiedzieć, ale będą na pewno. W tej chwili nie mamy tej ulicy ujętej w budżecie, wprowadzimy to zadanie na najbliższej sesji. Musieliśmy zrobić kanalizację w Mościskach, której co prawda nie planowaliśmy, ale akurat znalazło się dofinansowanie, które trzeba było wykorzystać. Na pewno będziemy wspomniane drogi naprawiali w 2024 roku, ale nie mogę dać gwarancji, że będzie to polegało na ich wyasfaltowaniu. 

Kiedy powstanie ulica Wolfa w Laskach?

Jej też nie mamy na ten moment w budżecie. 

A może się znaleźć?

Jeśli pojawią się większe możliwości budżetowe. Mamy już projekt. Potrzebujemy środków na jego realizację. 

Jakie są na to szanse?

Jeśli uda się pozyskać finansowanie z budżetu państwa lub źródeł zewnętrznych. 

Kiedy remont ulicy Brzozowej, Młodzieżowej, Klaudyńskiej czy Cichowszczyzny?

Brzozowa i Młodzieżowa są obecnie projektowane i jest szansa na realizację w 2026 roku. Cichowszyzny i Klaudyńskiej nie ma na razie w planach. Nie da się zrobić wszystkich ulic na raz. Nie dałoby się wtedy poruszać po gminie. W tej kadencji przebudowaliśmy 7 ulic. Uważam, że to sporo biorąc pod uwagę, że nie było rozpoczętych projektów. Cały czas budujemy i będziemy to robić dalej. 

Czy posiadacz Karty Izabelińczyka ma szansę na zniżki podobne jak w Karcie Warszawiaka?

Transport zapewnia nam Warszawa, więc w tym zakresie nie możemy zapewnić zniżki. Mechanizm tej karty jest bazowany na kartach jakie działają np. w Gdańsku czy Łodzi. 

To co będą zyskiwać?

W pierwszej kolejności posiadacz karty będzie zyskiwał możliwość łatwego kontaktu z Urzędem Gminy, będzie mógł otrzymywać na przykład informacje o konsultacjach społecznych czy innych wydarzeniach w gminie. Druga funkcjonalność to możliwość załatwiania spraw w urzędzie drogą cyfrową. Trzecia to szereg zniżek od partnerów karty – gminnych przedsiębiorców i właścicieli punktów usługowych i oczywiście jednostek gminnych takich jak np. Centrum Kultury Izabelin. 

Z czego jest pani najbardziej dumna w mijającej kadencji?

Z sukcesów inwestycyjnych to doprowadzenie do przebudowy skrzyżowania w Mościskach. To absolutnie nasz – mój i Michała, mojego zastępcy – osobisty sukces, który osiągnęliśmy przez zmianę podejścia. Poprzednia ekipa nie dała tego rady zrobić przez 20 lat, między innymi dlatego że chciała skłonić Warszawę, żeby sfinansowała tę przebudowę. My zrobiliśmy projekt, wciągnęliśmy w to Marszałka, wzięliśmy sprawę w swoje ręce i udało nam się doprowadzić do tego, żeby przebudowa odbywa się na partnerskich zasadach. Wszystkie trzy samorządy (gmina Izabelin, województwo mazowieckie i m. st. Warszawa) „zrzuciły się” na tę inwestycję praktycznie po równo. 

Drugi sukces to uwolnienie inicjatywy i kreatywności mieszkańców Izabelina. Nie spodziewałam się, że to urośnie do tego rozmiaru. Wspaniała jest, zainicjowana przez mieszkankę naszej gminy, Annę Sielczak i prowadzona przez grupę wolontariuszek, mieszkanek gminy, wymienialni ubrań „Puść Ciuch w Ruch”. Bardzo sprawnie działa nasze lokalne izabelińskie targowisko czyli „Ryneczek po sąsiedzku” – pomysł, który krążył wśród mieszkańców od wielu lat, wreszcie udało się wprowadzić w życie, co roku ogłaszamy konkurs na prowadzenie tej inicjatywy i przeznaczamy niecałe 200 tysięcy z budżetu gminy dla stowarzyszenia, które w wyniku rozstrzygnięcia konkursu staje się operatorem ryneczku. Ja również uwielbiam nasze izabelińskie „Ogrody Sztuki”, dla odmiany realizowane w formule inicjatywy lokalnej, z budżetem ok. 30 tysięcy złotych.

Cały czas spotykam kogoś, kto ma nowy pomysł, pisze projekt, pozyskuje pieniądze i go realizuje. Nasi mieszkańcy są bardzo kreatywni i zainteresowani działaniem na rzecz swojej społeczności. To bardzo budujące, to właśnie dzięki nim gmina Izabelin pulsuje życiem i jak to sami mówią „dużo się u nas dzieje”

A największa porażka? Dla równowagi najlepiej dwie. 

Myślę, że czymś w rodzaju porażki jest ta cała sytuacja wokół PSZOK-u, przeciągnięcie debaty i awantury wokół tego tematu na tyle lat. Decyzje powinny zapadać szybciej, no ale spotkaliśmy szereg trudności, jak na przykład pandemia. 

Jak byście inaczej to załatwili, gdyby to działo się teraz?

Zdecydowanie szybciej podejmowałabym decyzję. Rozumiem, że trzeba było czasu na to, żeby wszyscy przekonali się, że PSZOK to nie jest nic złego. Może co tydzień powinniśmy robić wycieczki na inne PSZOKI? Finalnie jestem przekonana, że to inwestycja w jak najlepszym kierunku. Jest to pewnego rodzaju nauczka na przyszłość.

A co do drugiej, to trudno mi taką wskazać, oczywiście były problemy w rodzaju zamówienia altany śmietnikowej, która finalnie nie działała a sprawa skończyła się w sądzie (z korzystanym dla nas wyrokiem i zerowymi skutkami finansowymi), ale takie sprawy traktuję jako naturalny element zarządzania – jak w popularnym powiedzeniu „nie myli się tylko ten kto nic nie robi”.

Mnie bardzo złości, że jeszcze nie doprowadziliśmy do bezpośredniego połączenia z Bemowem. Ale to się wydarzy, po prostu wysoka liczba warunków niezależnych od nas powoduje, że jeszcze się przez nie przebiliśmy. 

Jakie macie plany inwestycyjne na kolejną kadencję?

Tym razem powinno być łatwiej, bo mamy już dużo projektów, które czekają na realizację. Zakończyliśmy już duże projekty infrastrukturalne (skrzyżowanie w Mościskach czy wykonanie w tej kadencji sieci wodociągowych i kanalizacyjnych za blisko 20 mln złotych), tak więc w nadchodzącej kadencji chcielibyśmy zająć się np.   jakością dostarczanej mieszkańcom wody, dalszym  jednostkowym rozwiązywaniem tematu wód opadowych oraz ciągłą i nieustanna budową zrównoważonej infrastruktury drogowej. Co przez to rozumiem? Położenie większego nacisku na poruszanie się po terenie gminy w sposób bezpieczny, ale także inny niż tylko samochodem. Będziemy się starali zachęcić do korzystania z komunikacji zbiorowej poprzez kolejne połączenia z Warszawą przez Babice, stworzymy wewnętrzną komunikację autobusową tak by bezpiecznie dowozić dzieci do/ z szkoły, zadbamy o bezpieczeństwo w ruchu drogowym także dzieci poruszających się pieszo, rowerem, hulajnogą czy też na rolkach. Wyzwaniem i szansą będzie przygotowanie i budowa drogi łączącej nas a planowaną obwodnicą. Jednak pomimo skupienia się na inwestycjach poprawiających komfort życia mieszkańców nie możemy zapomnieć o inwestycjach drogowych takich jak budowa ronda na ul. Sienkiewicza i Jana Kazimierza, przebudowa końcówki ul. 3 Maja w Truskawiu czy też ulicy Północnej. Niedługo podpiszemy również porozumienie z Warszawą i Babicami na wykonanie trasy z metra Młociny do przyszłego ronda na ulicy Jana Kazimierza. Wiele osób kwestionuje niektóre rozwiązania jako zbyt kosztowne, jednak należy pamiętać, że niektóre inwestycje robi się raz na 10-15 lat więc muszą one uwzględniać nie tylko obecne, ale także przyszłe potrzeby.

 

Coraz więcej łosi jest widzianych na ulicach gminy. Są teorie, że wynika to ze zbyt dużej ingerencji ludzi w środowisko tych zwierząt. Czy macie jakiś pomysł na rozwiązanie tego problemu? To przecież stanowi zagrożenie i dla zwierząt, i dla mieszkańców. Może nie powinno się wydawać decyzji o pozwoleniach na budowę nowych domów, które jeszcze głębiej ingerują w środowisko naturalne?

Pozwolenia na budowę wydaje powiat. Starosta nie możne nie wydać komuś pozwolenia na budowę, jeśli ten ktoś ma działkę budowlaną i projekt przygotowany zgodnie z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego Przez całą kadencję my w Gminie Izabelin, zmieniamy plany zagospodarowania przestrzennego, tak żeby uchronić gminę przed patodeweloperką. Wprowadziliśmy uchwałę krajobrazową, zgodnie z którą płoty nie mogą być zakończone ostro, właśnie po to, żeby skaczący łoś nie nadział się na nie. Trudno nam zrobić więcej. Potrzebna jest zmiana na poziomie ustawowym. Nie mamy możliwości wykupienia korytarza ziemi po to, żeby łosie mogły po niej chodzić nie ingerując w życie mieszkańców. 

Czy uliczki okalające puszczę muszą być asfaltowane? Czy nie lepiej zostawić je jako drogi gruntowe, żeby spowolnić ruch pojazdów, bo tam najłatwiej spotkać zwierzęta i zostawić nutę naturalności tego obszaru?

To może zapytajmy mieszkańców czy chcą jeździć po drogach gruntowych?

Żyjemy w systemie demokracji powierzonej i to wójt ostatecznie ma do podjęcia decyzje – również te trudne. 

Opinia mieszkańców odnośnie do jakości ich dróg jest dość spójna. W temacie asfaltowania dróg mieszkańcy są nad wyraz jednomyślni. 

To wszystko z mojej strony. Dziękuję. 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Michał 15.02.2024 13:56
Jako mieszkaniec gminy sprostuję Panią Wójt: Skrzyżowanie w Mościskach nie zostało przebudowane. Czyli mamy 4 lata niemocy aktualnej władzy samorządowej. Nie jest prawdą, że przychody gminy z PITu spadły o 20 milinów złotych. Są wyższe niż 4 lata temu i o więcej niż inflacja. Jedną z obietnic wyborczych było ograniczenie zatrudnienia w urzędzie (i nie tylko) a to wzrosło. Porażka nr 1 to awaria oczyszczalni, wylewanie nieoczyszczonych ścieków do puszczy, tragiczne zarządzanie kryzysowe (kilka dni niepracująca oczyszczalnia przyjmowała samochody ze ściekami, które wylewała do lasu), mataczenie w czasie awarii i brak jakichkolwiek informacji czy naprawiono usterki tak, że nie grozi nam kolejna katastrofa. Przypomnę, usługi "Mokrych Łąk" kosztują prawie najwięcej w Polsce.