W tym artykule przeczytasz o:
- skargach mieszkańców na parkingowy bałagan na Bielanach
- działaniach Straży Miejskiej i władz dzielnicy
- możliwym utworzeniu strefy płatnego parkowania
- Od osiedla Piaski, przez Słodowiec, po Marymont parkuje za darmo coraz więcej kierowców spoza Warszawy, np. z Izabelina czy Łomianek. Potem przesiadają się do metra czy tramwajów - mówi burmistrz Grzegorz Pietruczuk. I rzeczywiście bielańskie uliczki są wręcz zastawione samochodami, które wpychają się w każdy najmniejszy wolny skrawek. Dzikie parkowanie na dwukierunkowych ulicach Bielan stwarza problem nie tylko z przejazdem, ale też z przejściem. Straż Miejska stara się reagować. Tylko w lutym na samej tylko ulicy Pęcickiej, której mieszkańcy od dawna alarmowali o panującym tam parkingowym armagedonie strażnicy nałożyli 17 mandatów karnych, wystawili 21 wezwań i założyli trzy blokady na koła nieprawidłowo parkujących pojazdów. Na dłuższą metę te działania jednak nie pomagają.
Burmistrz Bielan Grzegorz Pietruczuk także stara się działać. Polecił już dostawienie znaków, które precyzyjnie wyznaczą legalne miejsca postojowe. Chciałby też wyznaczyć system ulic jednokierunkowych, co jego zdaniem uporządkuje parkowanie, a ponadto ułatwi przejazd i przejście. Tyle, że zmiana organizacji ruchu na jednokierunkowy nie wszystkim mieszkańcom się podoba. Chociaż rzeczywiście jak świadczyć mogą podobne zmiany w innych dzielnicach (np. na Żoliborzu Dziennikarskim) taka zmiana może nieco poprawić sytuację parkingowej wolnej amerykanki. Burmistrz Bielan jakby spodziewając się oporów zastrzega zatem, że wszelkie zmiany w organizacji ruchu będą poprzedzone społecznymi konsultacjami. - Ale tak naprawdę Bielany może uratować tylko strefa płatnego parkowania - mówi burmistrz Pietruczuk. - Czekamy na nią jak na zbawienie. Według niego parkomaty na Bielanach mogłyby działać już od 2026 roku.
Napisz komentarz
Komentarze