Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 24 listopada 2024 13:15

Biblioteczka bielańskiego mola książkowego. Śladami zapomnianej poezji, czyli – „Bielany: wiersz w roku 1827 przez K... Z... napisany”.

Nie ma nic lepszego od literatury związanej z konkretnym miejscem. Może jestem przewrażliwionym literacko człowiekiem, ale muszę Państwu przyznać, miałem dreszcze, gdy zeszłego lata spacerowałem po krzaczastych wzgórzach Iłży, które są rozsławione jako malinowy chruśniak z tekstu Bolesława Leśmiana. Miejsce znane ze słynnego erotyku czytanego dla przyjemności, ale też z racji szkolnego programu. I nagle się po tych krzakach spaceruje. Doprawdy surrealistyczne wrażenie, niepojęte. A co, gdyby odwrócić sytuację i przeczytać w wierszu o miejscu, w którym się mieszka od lat?

Poezja bielańska kojarzy mi się z dwoma rzeczami – znajomymi i sprzeczką. Nie, że spotykaliśmy się ze znajomymi na czytanie poezji i pewnego razu skończyło się to kłótnią. Ze znajomymi, bo dłuższy czas tylko ich młodocianą twórczość poetycką o Bielanach znałem. A ze sprzeczką, bo kilka razy posprzeczałem się z innymi adoratorami poezji o to, o które Bielany chodzi w wierszu „Deszcz” Gałczyńskiego:

a w tej ulicy, która idzie na Bielany,

jest tyle świateł, jakby Szopen nucił coś

I która to ulica i na które Bielany idzie, te wrocławskie, krakowskie? Oczywiście, że warszawskie! Wyjątkowo irytujące zawsze były dla mnie te nieporozumienia; poprzednia strefa zaczyna się od stwierdzenia, że na Żoliborzu są śliczne ulice, a Żoliborz jest tylko warszawski.

Poezja z roku 1827

Tekst, który jest bohaterem dzisiejszego odcinka, jest dla mnie zupełną nowością. Nie jest on zbytnio popularny, nie pojawiło się żadne jego wznowienie, w formie fizycznej jest praktycznie niedostępny. W Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego znajdują się dwa egzemplarze, ale nie są przeznaczone do wypożyczenia, ani też nie leżą po prostu na półce – na ich obejrzenie trzeba się specjalnie umówić. Skan całości jest jednak dostępny w Internecie, wraz z obszernym wstępem autora.

Poeta na wygnaniu

O Karolu Załozieckim nie wiadomo zbyt wiele. Znana jest data jego urodzin, to, czego dowiemy się z samego tekstu i właściwie tyle (w Internecie przeczytać można o innym Karolu Załozieckim, który żył w podobnych latach i zajmował się bibliologią na Uniwersytecie Moskiewskim, ale to dwie inne postaci). Co ciekawe, rok wcześniej, w 1826 roku, ukazał się poemat pod tytułem „Bielany” autorstwa Stanisława Bratkowskiego. On i Załoziecki należą do pisarzy zapomnianych, o których życiu i pisarstwie nie zachowały się żadne większe noty i wzmianki.

Święto na Bielanach

Tekst „Bielany: wiersz w roku 1827 przez K... Z... napisany” wydany przez drukarnię N. Glucksberga opowiada o Zielonych Świątkach na Bielanach. Powstał dzień po obchodach, dokładnie 5 czerwca 1827 roku. Jest prawie równolatkiem „Dziadów” Adama Mickiewicza, które były publikowane od 1823 do 1860 roku. Można zatem powiedzieć, że mamy na Bielanach własny romantyczny tekst o tematyce obrzędowej, takie nasze lokalne „Dziady”.

Skan całego tekstu dostępny jest pod tym linkiem. Publikacja zawiera liczne ilustracje związane z Bielanami, warto zerknąć chociażby dla nich:

https://rcin.org.pl/dlibra/publication/112508/edition/98331/content?ref=L3B1YmxpY2F0aW9uLzEwODQ3NC9lZGl0aW9uLzg0Mjky


widok-bielan-od-strony-wisly

widok-bielan-od-strony-wisly

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze