Osiedle Zdobycz Robotnicza z placem Konfederacji i okalającymi go budynkami zauroczy swoim malowniczym charakterem niemal każdego. To zakątek Bielan o wysokich walorach architektonicznych, który z centralnie ulokowanym placem Konfederacji i znajdującym się przy nim kościołem świętego Zygmunta wygląda jak małe miasteczko.
Wiele z pobliskich domów zostało zbudowane jeszcze przed wojną. Wtedy to, w 1926 roku powstała spółdzielnia „Zdobycz Robotnicza”, założona przez grupę działaczy w mniej lub bardziej ścisły sposób związanych z Polską Partią Socjalistyczną.
Wykorzystując możliwości dawane przez przepisy nowej Ustawy o rozbudowie miast jeden z założycieli spółdzielni, Janusz Dzierżawski wykoncypował nowatorski system finansowania inwestycji: Drogą wiodącą do tego celu jest nadnormowa praca udziałowców. Ponieważ próba zrealizowania idei Zdobyczy Robotniczej ograniczyła się na razie do robotników fachu budowlanego, przeto wszyscy udziałowcy pracowali na budowie własnych domów z tem, że za osiem godzin pracy otrzymywali zarobek w gotówce, zaś normalny zarobek za dwie godziny pracy nadnormowej zapisywało się na rachunek osobisty każdego udziałowca. Z tego nadnormowego zarobku tworzył się fundusz, który miał pokryć wkład własny każdego udziałowca w wysokości dwudziestu procent wartości jego mieszkania. […] Szczegółowe obliczenia wykazały, że przeciętnie każdy udziałowiec musi pracować cztery lata, by móc swym nadnormowym zarobkiem wpłacić swój dwudziestoprocentowy wkład (A. Laczysław, Zdobycz Robotnicza, Kraków 1929).
Dziś „Zdobycz Robotnicza” to już właściwie tylko określenie zwyczajowe, Miejski System Informacji klasyfikuje ją jako część Starych Bielan. Z kolonii robotniczej powstało prestiżowe osiedle zamieszkiwane przez artystów i osobistości znane lub zamożne, a dom o powierzchni 120 metrów kwadratowych kosztuje tu niemal trzy miliony złotych.
Zobacz też: Piechotkowie. Naczelni architekci Bielan
Zdobycz Robotnicza, w dzień emanująca szczęśliwym spokojem, w nocy nabiera atmosfery tajemniczości. Spacerując późną nocą opustoszałą ulicą Płatniczą ciężko nie poczuć się jak w niemym filmie. Wszechogarniająca cisza, brukowana droga i ledwo tlące się płomyki w gazowych latarniach z jednej strony intrygują, z drugiej napawają strachem. Nie należy go jednak mylić z uczuciem towarzyszącym przechodniom przemierzającym późną porą ulice robotniczych osiedli budowanych w PRL. Tu nie spotkasz pijanych kibiców ani dresików. Tu jest tylko cisza. Strach na Płatniczej intryguje, przenika do głębi, penetruje każdy zakamarek grzesznej duszy. Niezwykle fascynujące jest to uczucie. Nie znam jego źródła. Przecież wokół nie ma nic groźnego. Są tylko zabytkowe domy i cisza.
Mimo upływu lat sąsiedztwo zachowało swój przedwojenny, dworkowy charakter. Wzdłuż Płatniczej nadal ciągną się rzędy gazowych latarni, a droga wyłożona szarym brukiem stanowi miłą alternatywę dla asfaltu. I nawet ta cisza jest jakaś dawniejsza.
Źródła: Zieliński J., Bielany. Przewodnik historyczny, Warszawa 2017, wyd. II,Trammer H., Osiedla wczesnomodernistyczne, reinterpretacja tradycji oraz architektura i urbanistyka trzeciej drogi jako różne odpowiedzi na problemy miast na początku XX w.
Napisz komentarz
Komentarze