Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 15:42

Cwaniakowanie - felieton Agaty Passent

Jak władze manipulują okręgami wyborczymi aby zyskać więcej mandatów ? Przeczytajcie felieton wprowadzający do tematu manipulacji wyborczych.
Cwaniakowanie - felieton Agaty Passent

Autor: Mateusz Durlik

Źródło: Sztuczna Inteligencja

Cwaniakowanie lub kombinerki 

Wesele miałam na kortach żoliborskiego klubu Spójnia. Istniało wtedy jeszcze coś na kształt domku klubowego i pięknie położony taras z widokiem na zieleń nadwiślańską i tzw. korty tenisowe dolne. Byliśmy z Wojtkiem po trzydziestce i oboje emerytowani tenisiści  (z innych zupełnie sekcji, ale zakochani w sobie i Żoliborzu)- stąd taki oryginalny wybór adresu. Patrząc na zarośnięty stadion lekkoatletyczny, zgniłe ławki i ogólny stan obiektu przypominający ruiny dawno zarosłego starożytnego miasta Amazonii, trudno jest sobie dziś wyobrazić, że Klub Sportowy Spójnia był kiedyś potęgą, miał kilkanaście sekcji i wyszkolił kilku olimpijczyków. Dziś jestem rozwódką, ale to nie wina żoliborskich klimatów nad Wisłą. Natomiast z czasów tenisowych, tysięcy treningów i wyjazdów turniejowych dobrze pamiątam trenerskie hasło “cwaniakowanie” oraz “kombinerki”. Cwaniakują zawodnicy, trenerzy, działacze, organizatorzy i prezeski. W sporcie cwaniakowanie może przybrać różne formy. Wznowienie gry, kiedy przeciwnik nie jest jeszcze gotowy. Szeptanie niby pod nosem obraźliwych tekstów w stronę przeciwnika, by ten się rozkojarzył i wpadł w furię. Wydłużanie przerw między serwisami lub nagłe wezwanie lekarza, by przerwać grę, gdy przeciwnik akurat ma fenomenalną passę i gra mecz życia. Organizatorzy też cwaniakują. Pamiętam, że kiedyś poleciałam na turniej do Włoch. Bylo lato, okrutne upały. Organizatorzy dobrze o tym wiedzieli, więc tak ustawili harmonogram gier, żeby Włoszki swoje mecze grały rano, np. o godzinie 9:00 lub późno popołudniu, a zawodniczkom z zagranicy ustawiali mecze w największy skwar czyli w południe i w porze lanczu. Przykłady cwaniakowania w sporcie można mnożyć—choćby można nie wysłać w wiosce olimpijskiej na czas autobusu po kajakarki tak, by na starcie były ostatnie itd. itp. Fair play bywa mrzonką. 
 

Wybory samorządowe 

Niedawno premier Donald Tusk ogłosił datę wyborów samorządowych. Będziemy w Warszawie wybierać nie tylko prezydenta, ale i przedstawicieli do rady miasta, dzielnic oraz do sejmiku. Jakoś tak zupełnie nagle, “bez żadnego trybu” Komisarz Wyborczy utworzył nowe okręgi wyborcze. W dodatku wydał postanowienie w piątek popołudniu a tryb zaskarżenia ustalił do… poniedziałku. Jest to o tyle żałosne, że politycy opowiadają nam ciągle jak ważny jest tzw. work-life balance oraz wolne niedziele dla siebie, dla rodziny I rekreacji. Zmiana okręgów wyborczych to nic nowego. Czasami należy wręcz adjustować granice okręgów, bo przecież Warszawa żyje I zmienia się na naszych oczach. Tam, gdzie kiedyś były pola kapusty (Lazurowa), dzikie tereny zielone (Białołęka), zakłady przemysłowe (Wola) czy tereny podmokłe (Wilanów Zawady) powstały dzielnice. Jednocześnie wyludniać bardzo szybko zaczęło się Śródmieście—mieszka tu wielu seniorów, a ponadto astronomiczne ceny mieszkań, czynszów i dostęp do usług, hm… nie ułatwiają życia. Niebawem więcej będzie w centrum turystów niż mieszkańców. Taki trend. Czy mądry? A zatem zmiana granic okręgów bywa potrzebna. I tak np. obecna zmiana polegająca na zabraniu jednego mandatu z okręgu Śródmieście-Ochoty na rzecz okręgu Białołęka. Natomiast ruch, by dodać w Warszawie więcej okręgów w których mamy po mniej mandatów to już ewidentnie ruch na korzyść większych partii. Jeśli więc ktoś, tak jak ja, jest od lat zmęczony duopolem PiS-PO to nie ma powodu do zadowolenia. Mniejszym ugrupowaniom będzie trudno zdobyć mandaty. Ponadto dzielnicę Włochy przyłączono do Ursynowa i Wilanowa. Serio? Włochy mają tyle spraw wspólnych z tamtymi dzielnicami? A może chodzi o to, by Bemowo i Ursus stały się osobnymi, małymi, pięciomandatowymi okręgami? 
 

"Gerrymandering"

Takie cwaniakowanie z okręgami jest znane od setek lat w polityce. Po polsku nie mamy na tzw. “gerrymandering” oficjalnej nazwy, ale przecież nie ma cwaniaka nad warszawiaka! Oryginalnym cwaniakiem był Amerykanin Elbridge Gerry, republikański gubernator stanu Massachusetts , ale specjalistą od wyławiania wyborców dla siebie, a nie tak naprawdę przekonywania ich do swego program, bo po t właśnie politycy gerrymandering stosują, był (i będzie?) krętacz, kabotyn i niebezpieczny narcyz czyli Donald Trump. Naiwnością byłoby jednak sądzić, że Demokraci też nie starają się rysować okręgów pod siebie—jasne, też to robią! Jednak to, co wg mnie jest najbardziej odrażające w manipulowaniu granicami okręgów, to psucie i tak przecież nieidealnego i kruchego systemu jakim jest demokracja. Najpierw politycy wciskają nam hasła o tym, że każdy ma wybór, że każdy głos się liczy, że każdy z nas ma głos, a potem zniechęcają nas tak naprawdę do tychże wyborów nie wsłuchując się w autentyczne potrzeby mieszkańców Żoliborza, Ursusa czy Włoch tylko, jak mawiał mój trener, “robią kombinerki”, cwaniakują, by gwarantować sobie miejsca w radach. Co w takim razie możemy zrobić? Szukać informacji o działaniach radnych w naszej dzielnicy w niezależnych od samorządu mediach, interesować się zmianami w dzielnicy, bywać na radach i głosować zgodnie z własnymi przekonaniami. Nie jest łatwo interesować się działalnością radnych miejskich, bo miasto serwuje nam ciągle propagandowe plakaty na autobusach i jednokierunkowy przekaz dnia w social mediach, ale , “takie sztuczki nie z nami, Brunner”, prawda? 

Już wkrótce przedstawimy szczegóły zmian w wybranych okręgach 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze