To już dwieście czwarte lato od kiedy baron von Drais wynalazł rower, ale ogromna część rowerzystów nadal nie wie jak jeździć zgodnie z przepisami.
- No i po cholerę się pchasz tym rowerem na drogę jak masz chodnik obok? – krzyknął do mnie niedawno ubrany w elegancką koszulę i krawat kierowca czarnego audi – na autach się nie znam, ale wyglądało na drogie - poruszający się ul. Krasińskiego w kierunku placu Wilsona.
Zacząłem mu tłumaczyć, że nie za bardzo chcę łamać prawo, a ono wymaga ode mnie, aby poruszał się jezdną. Poza tym, gwoli ścisłości, droga to szersze pojęcie niż mu się wydaje, bo oprócz jezdni obejmuje również: „pobocze, chodnik, drogę dla pieszych lub drogę dla rowerów, łącznie z torowiskiem pojazdów szynowych znajdującym się w obrębie tego pasa, przeznaczonym do ruchu lub postoju pojazdów, ruchu pieszych, ruchu osób poruszających się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch, jazdy wierzchem lub pędzenia zwierząt”, że zacytuję z pamięci ustawę Prawo o ruchu drogowym.
Werbalnej odpowiedzi nie otrzymałem. Przez okno kierowca jedynie wystawił dłoń ułożoną w gest Lichockiej i odjechał. Uznałbym to za jednorazowy wybryk, ale takich sytuacji jest mnóstwo, nie zachęcają do przesiadki na rower, a przecież wszystkim powinno na tym zależeć - rower to jedyny niemal zeroemisyjny środek transportu. Stąd też wziął się ten krótki poradnik, który, mam nadzieję, przyczyni się do zwiększenia bezpieczeństwa na drogach i uświadomi rowerzystów co do ich praw i obowiązków w ruchu drogowym.
Przeczytaj również: Zero waste na Bielanach. Na Cmentarzu Północnym powstały zniczodzielnie
Polska dla Polaków, ziemia dla ziemniaków, chodnik dla pieszych
Choćby kierowcy trąbili, klęli i pokazywali nieprzyjazne gesty, miejscem rowerzysty jest droga dla rowerów, a jeśli takowa nie istnieje, jezdnia. Od niedawna ta sama zasada dotyczy również osób poruszających się na hulajnodze elektrycznej. Rowerem po chodniku można poruszać się w tylko w kilku określonych sytuacjach i po spełnieniu szeregu warunków, o których opowiem później.
Ustąp pierwszeństwa
Podstawowym zarzutem kierowanym do rowerzystów jest to, że nie ustępują pierwszeństwa. Pamiętajmy, że rower to też pojazd, który podlega tym samym przepisom prawa o ruchu drogowym, co samochody, a kierujący nim powinien stosować się do tych samych znaków. Rowerzysta musi ustąpić pierwszeństwa pieszemu, który przechodzi przez pasy przecinające drogę dla rowerów. Co więcej, na ścieżkach rowerowych obowiązują takie same przepisy jak na jezdni – w tym „reguła prawej ręki”. Jeśli więc dojeżdżamy do skrzyżowania dwóch lub więcej dróg dla rowerów i nie widzimy żadnego znaku określającego kto ma pierwszeństwo, to pamiętajmy, aby przepuścić rowerzystę nadjeżdżającego z prawej strony.
Przeczytaj również: Wakacje pracoholika. Felieton Przemysława Borkowskiego
Kiedy możesz jechać po chodniku?
Tak często słyszana przeze mnie fraza „won na chodnik!” jest niczym więcej jak zupełnie bezprawnym podżeganiem do popełnienia wykroczenia. Wyjątkowo dopuszcza się jazdę rowerem po chodniku w kilku, określonych w ustawie, przypadkach.
Pierwszym takim przypadkiem jest sytuacja gdy rowerzysta opiekuje się dzieckiem poniżej 10. roku życia, które kieruje rowerem. Jazda po chodniku dopuszczalna jest również, gdy na jezdni obowiązuje ograniczenie prędkości większe niż 50 km/h, chodnik ma co najmniej 2 metry szerokości, a obok nie ma wydzielonej drogi dla rowerów. Ostatnim przypadkiem, kiedy przepisy dopuszczają poruszanie się rowerzysty po chodniku jest sytuacja, gdy na jezdni występują złe warunki pogodowe takie jak: śnieg, silny wiatr, ulewa, gołoledź, gęsta mgła. Pamiętajmy jednak, że w każdym z tych przypadków przepisy zobowiązują rowerzystę do zachowania szczególnej ostrożności i ustąpienia pierwszeństwa pieszym.
Przeczytaj również: Jak przemysł ciężki ochronił puszczę? – Krótka historia pobliskiej huty
Nie patrz w telefon, zdejmij słuchawki
Ten śródtytuł wydaje się truistyczny, ale wystarczy zrobić sobie wieczorną wycieczkę wzdłuż bulwarów wiślanych, by przekonać się, że głupota w narodzie ma się dobrze. Ileż to razy z trudem uniknąłem zderzenia czołowego z zagapionym w telefon młodzieńcem, który mojego dzwonka oczywiście nie słyszał bo na uszach miał słuchawki, oczywiście Beats – innych we Warszawie nie sprzedają. Zdrowy rozsądek znajduje odzwierciedlenie w przepisach. Art. 45. ust. 2 ustawy Prawo o ruchu drogowym wymienia czynności, których zabrania się kierującemu pojazdem, a wśród nich figuruje między innymi korzystanie z telefonu wymagającego trzymania słuchawki lub mikrofonu w ręku.
To oczywiście nie wszystkie zasady, do których warto się stosować. Na tak długi elaborat nie starczyłoby stron w Wordzie. Streścić je wszystkie można jednak w jednym zdaniu – bądźmy rozsądni. Władysław Bartoszewski twierdził, że warto być przyzwoitym. Pewnie miał rację, myślę jednak, że jeszcze bardziej warto być rozsądnym.
Przeczytaj również: Miasteczko urokliwych willi z jedynym na Mazowszu uzdrowiskiem. Felieton Podróżującej Rodziny
Napisz komentarz
Komentarze